Legia Warszawa znalazła się w trudnym momencie sezonu. Po serii słabych występów w lidze i europejskich pucharach wokół zespołu narasta presja. Niektórzy piłkarze zawodzą, inni wciąż szukają formy. Dodatkowo trener Iordanescu musi mierzyć się z krytyką i problemami wewnątrz klubu. Coraz częściej pojawiają się pytania o przyszłość Legii i kierunek, w jakim zmierza drużyna z Łazienkowskiej.
Kryzys w Warszawie
Przed przerwą na kadrę Legia Warszawa w słabym stylu przegrała w Lidze Konferencji z tureckim Samsunsporem, a w lidze uległa w Zabrzu z Górnikiem. „Wojskowi” w ostatnich sześciu meczach o stawkę wygrali tylko dwa razy. Od końca wrześniowej przerwy na kadrę pokonali zaledwie Radomiaka i Pogoń Szczecin. Wygrana z Portowcami mogła wlać optymizm w serca kibiców z Łazienkowskiej, ale trzeba jednak pamiętać, że Pogoń była jeszcze przed zatrudnieniem Thomasa Thomasberga. Zaraz po przerwie reprezentacyjnej Legia po bardzo słabym meczu, przegrała z Zagłębiem 1:3. Nic dziwnego, że po takich wynikach pojawiły się głosy o roszadzie na ławce trenerskiej. W opinii publicznej panuje też przekonanie, że nie tylko kwestie sportowe są problemem. Dochodzą bowiem informacje o napiętych relacjach na linii Iordănescu– Żewłakow. Doszło nawet do tego, że były selekcjoner Rumunii miał złożyć rezygnację z prowadzenia zespołu. Tej rezygnacji Legia miała nie przyjąć i trener ma poprowadzić zespół w czwartkowym meczu przeciwko Szachtarowi Donieck.
Transfery – nadzieje i rozczarowania
Pod koniec okienka Legia Warszawa dokonała dużych wzmocnień jak na warunki naszej ligi. Kiedy w kadrze widzimy Kamila Piątkowskiego, Kacpra Urbańskiego czy Noah Weissahaupta, można odnieść wrażenie, że klub wskoczył na wyższy poziom. Takie ruchy pokazują siłę i pozycję w Europie. Jednak wymagania wobec nowych graczy nie zawsze mają odzwierciedlenie w rzeczywistości.
Obecnie tylko Piątkowski od razu stał się istotnym elementem obrony i całego zespołu. Widać, że ekstraklasa nie stanowi dla niego dużego wyzwania i już teraz można stwierdzić, że jest jednym z ciekawszych piłkarzy na swojej pozycji. Mimo to, środkowy obrońca ma za sobą bardzo słabe spotkanie. W meczu z Zagłębiem były zawodnik Salzburga strzelił samobója, sprokurował karnego i obejrzał czerwoną kartkę. Zaprezentował się fatalnie, co wpłynęło na wynik spotkania. Pomimo tego wciąż jest kluczowym ogniwem Legii i zapewne wróci do formy, którą prezentował przed urazem.
Weisshaupt – potencjał, ale bez konkretów
Noah Weisshaupt nie jest złym transferem. W pierwszych meczach pokazał, że nie bez powodu grał w Bundeslidze i widać po nim lekkość w grze. Problemem jest jednak brak konkretów. W St. Pauli przy niezłej grze zdobył tylko jednego gola i zaliczył jedną asystę. Podobnie było we Freiburgu – ponad 50 spotkań, ale statystyki także nie powalały. Oglądając mecze Legii można zauważyć, że Noah przeplata dobre występy z przeciętnymi albo i wręcz z słabymi. Widać u niego potencjał i profesjonalne podejście do zawodu. Ale duża zmienność formy powoduje, że trudno widzieć w nim ostoję drużyny. Czy Iordănescu ma na niego plan i go zbuduje jako piłkarza? Czas pokaże. Dotąd żaden trener nie sprawił, by Niemiec odpalił.
Urbański – Duże rozczarowanie
Największym rozczarowaniem jest na razie Kacper Urbański. To miał być największy ruch transferowy od czasów Vadisa. Mówimy o reprezentancie, który bardzo szybko trafił do kadry i zagrał na mistrzostwach Europy. Grał też w Lidze Mistrzów i pokazywał się tam z dobrej strony. Odejście trenera Motty do Juventusu zatrzymało jego rozwój. Polak pod wodzą Vincenzo Italiano z początku dostawał szanse gry, jednak po czasie przestał pełnić role nawet rezerwowego. Nieudana tez była jego przygoda w Monzy, która spadła z hukiem do Serie B. Początkowo Polak dostawał minuty pod wodzą Alessandro Nesty, jednak znowu po kilku spotkaniach został odstawiony.
Legia wykorzystała okazję i ściągnęła uzdolnionego Polaka. Początki jednak też ma trudne. Problemem nie jest jego forma, ale system trenera Iordănescu, gdyż Legia gra ustawieniem 4-3-3 bez klasycznej „dziesiątki”, czyli pozycji Urbańskiego. Został już ustawiony jako środkowy pomocnik i skrzydłowy, ale to nie to samo. Kacper jest stworzony do gry blisko bramki rywala, tymczasem nie ma dla niego miejsca w obecnym schemacie. W Legii zastanawiają się, czy warto zmieniać system pod jednego piłkarza, i to tak młodego. Brak regularnej gry może zahamować jego rozwój, a klub chce tego uniknąć licząc na to, że w przyszłości uda się go sprzedać za bardzo dobre pieniądze.

Nieporozumienia w klubie
Od kilku tygodni mówi się, że Iordănescu nie był wielkim zwolennikiem transferu Urbańskiego. Obawiał się, że nie znajdzie dla niego miejsca w swoim pomyśle na Legię. Dyrektor sportowy i tak sprowadził młodego pomocnika. W rozmowie z Pawłem Paczulem Żewłakow stwierdził:
– Wolę, żeby ktoś miał pretensje o brak gry, bo jest gorszy od innego, niż żebyśmy nie mieli piłkarzy.
Mimo pewnych nieścisłości w relacji obu panów, Iordănescu z początku podkreślał, że jest w pełni skupiony na pracy w Legii. Można to było odebrać jako profesjonalne podejście do swojej pracy i na pewno tym zachowaniem uzyskał dużą aprobatę kibiców. Jednak po przegranej w Lubinie według mediów, trener postanowił złożyć oficjalną rezygnację z prowadzenia zespołu. Miało się odbyć nawet zebranie zarządu Legii na temat przyszłości szkoleniowca i na dany moment Iordănescu dalej jest pierwszym trenerem zespołu.
Sytuacja ta jest mocno dynamiczna i jest w niej dużo nowych wątków. Głos w tej sprawie zabrał nawet jeden z działaczy klubu Fredi Bobić.
– Mogę osobiście powiedzieć, że nigdy nie miałem wrażenia, że chce odejść.
Iordănescu jest w klubie od czerwca, a to krótki okres. Problem w tym, że w Warszawie nikt nie będzie długo czekał na zadowalające rezultaty. Legia jest marką samą w sobie, szczególnie w Polsce. Nie ma tam miejsca na długą przerwę od walki o najwyższe cele. Sprawy nie poprawia fakt, że klub z Łazienkowskiej od dawna nie zdobył mistrzostwa. To powoduje, że presja rośnie jeszcze bardziej. Nie chodzi o to, że trener nie radzi sobie z presją. Raczej o to, że sytuacja wymusza szybkie zwycięstwa a te jak widać na razie nie przychodzą. Oliwy do ognia dodaje wspominany wcześniej Fredi Bobić, który w wywiadzie dla Canal+ sugerował, że rozmowy na temat potencjalnej zmiany mogły się już odbyć.
Co dalej?
Legia Warszawa ma przed sobą kluczowy miesiąc. To ważny czas dla przyszłości współpracy Michała Żewłakowa i Edwarda Iordănescu. Poza meczami w Lidze Konferencji są jeszcze hity ligowe – u siebie mecz z Lechem Poznań oraz wyjazdowe spotkanie z Widzewem. Sama sytuacja, która obecnie jest wcale klubowi w tym nie pomaga i może narobić jeszcze większego chaosu.
Jeśli forma się nie poprawi, a Legia dalej będzie się pokazywać ze słabej strony to po czwartkowym Iordănescu może już nie być trenerem Legii. Ale możliwy jest też inny scenariusz. Mimo trudnego momentu Iordănescu może udowodnić, że nie bez powodu jest uważany za bardzo dobrego szkoleniowca i nie przez przypadek został zatrudniony i ostatecznie wyciągnie drużynę z dołka.
Czy taki scenariusz jest możliwy? Piłka nożna jest na tyle nieprzewidywalnym sportem, że wszystko może się wydarzyć. Trzeba bacznie monitorować sytuacje ale ostatni mecz z Zagłębiem, czy dzisiejsze wydarzenia wokół klubu raczej skłania nas ku zakończenia współpracy jednak z ostatecznością jeszcze trzeba się wstrzymać.